Marta Zielińska, Pogoda w czasach romantyków
W romantyzmie nie traktowano „pogody” jako zjawiska tylko meteorologicznego. Przypisywano jej znaczenia symboliczne. Dlatego już sam tytuł książki daje się czytać w planie dosłownym i metaforycznym. Znane jest zainteresowanie romantyków przyrodą-materią pogody i ekstremalnymi zjawiskami. Wiadomo, że „ładna pogoda” nie należała do romantycznych upodobań. Burze, pioruny i błyskawice, wybuchy wulkanów były przedmiotem fascynacji. W literaturze zjawiska te – jak czytamy we wstępie do książki – „stanowiły sugestywny ekwiwalent uczuć i nastrojów, istotny rys kolorytu lokalnego, znak boskiej ingerencji i mistycznych tajemnic natury, a także użyteczną metaforę w politycznej aluzji”. Autorka jednak nie idzie tym tropem. Zawęża temat. Interesuje ją głównie sfera meteorologii, nie imaginarium romantyczne. Przywołuje teksty o charakterze dyskursywnym: rozpoznania naukowe, notatki i artykuły prasowe, wspomnienia i pamiętniki, krajoznawcze relacje i opisy, zapiski meteorologiczne, ludowe przepowiednie. Prezentuje je w ośmiu działach Antologii zatytułowanych: W nauce, W prasie, Na co dzień, W podróży, Na wojnie, Przyjemności, Zjawiska niezwykłe i ekstremalne, Przesądy. Bogaty dobór bardzo różnorodnych tekstów pozwala na dość rozległą orientację w zainteresowaniach romantycznego pokolenia meteorologią. Od skrupulatnych, często sztampowych notatek po niezwykle ciekawe opowieści, w których mróz, śnieg, roztopy, powodzie, burze i pioruny stają się przyczyną ludzkich perypetii. Niewątpliwie zaproponowany wybór tekstów stanowi ważny walor poznawczo-dokumentacyjny książki, pozwala także na rewaloryzację mało znanych zapisów. Książka Marty Zielińskiej jest bardzo ciekawą propozycją odkrywającą jeszcze jedną, mało znaną stronę romantycznego świata.