Powstałe na przestrzeni ostatniej dekady teksty poetyckie Mai Demskiej zanurzone są w gęstej, schyłkowej atmosferze. Świat pędzi ku zagładzie i raczej niewiele da się z tym zrobić. Można próbować zapomnieć, uciekać w tytułowe udawanie ludzi - przebierać w wachlarzu tożsamości z nadzieją na odnalezienie własnej; można po prostu zabijać czas, balansując między rozpaczą a euforią. Osią tego zbioru jest ciało, jego podatność i oporność wobec różnych kontekstów: przemijającego czasu, cudzych spojrzeń, swojego odbicia w lustrze. Czy jesteśmy czymś więcej niż ciałem, “śmiesznym kostiumem z wypożyczalni”? I na ile ten kostium jest wynikiem świadomych wyborów, a na ile jedynie wypadkową heteronormy i własnego habitusu? W kolejnych wierszach kontury tradycyjnie rozumianych ról społecznych i płciowych podlegają konsekwentnemu rozmyciu. Bohaterka “Udawania ludzi” błąka się po mieście, po klubach, pubach i wynajętych mieszkaniach, za tło mając newralgiczny okres pomiędzy 20 a 30 rokiem życia, kiedy niby jest się już dorosłą osobą, ale jednak nie do końca. Przemierza centrum, przemierza przedmieścia i nurza się w odmęcie własnych wspomnień - wszystko po to, by choć na chwilę odegnać przeczucie nadciągającej katastrofy.
Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.