ŚWIĄTYNIE KONSUMPCJI
Parki rozrywki, kina, kasyna, obiekty sportowe – to obiekty, które zaliczylibyśmy do kategorii architektury rozrywki, często łączonej z kiczem, fałszem i tandetą. Pierwsze skojarzenia przywodzą na myśl imitujące rzeczywistość kompleksy o formach architektonicznych rodem z Las Vegas. Lokowane są na obrzeżach miast, z reguły nie współgrają skalą i formą z otoczeniem, w którym je wzniesiono. Ich negatywny obraz pogłębia to, że oferowane w nich formy rozrywki nie są uznawane za ambitne, a te ambitne ulegają disneylandyzacji.
NIEFUNKCJA
Campingi, bary żeglarskie, domy turysty, ośrodki jeździeckie to tylko niektóre z funkcji wyodrębnionych przez Jerzego Mokrzyńskiego w wydanej w 1990 roku książce „Architektura wolnego czasu”. Jednak czy w obecnych czasach zabawa wciąż pozostaje osobna kategorią życiową, którą trzeba zamykać w specjalnie zaprojektowanych do tego miejscach i budynkach? Granica między jej przestrzeniami a resztą jest dziś nieostra, ponieważ technologie spowodowały ich rozszerzenie. Obecnie rozrywka jest wszędzie, a zmiana ta wymaga redefinicji służącej jej architektury.
ZABAWA
Według Alda van Eycka miasta, które nie są przeznaczone dla dzieci, nie są miastami. Jednak zabawa rzadko rozpatrywana jest jako zajęcie dla wszystkich mieszkańców. Co gdyby mogła odbywać się ona w przestrzeni miasta? Gdyby potraktować ją jako czynniki integracyjny, istotny element kształtowania przestrzeni publicznej? W końcu podobno wyizolowane ogromne centra rozrywki z reguły negatywnie wpływają na otoczenie. Tylko jak powinny wyglądać „place zabaw” dla dorosłych. DZIECI Obserwacja zdjęć modernistycznych osiedli, chociażby sadów żoliborskich, pozwala dostrzec dużą kreatywność architektów w projektowaniu urządzeń dla dzieci. Poza huśtawkami i zabawkami są to tory rowerowe i wrotkowe, ścianki do malowania kredą czy górki do zjeżdżania na sankach. Współczesne typowe place zabaw wypełnione są tymi samymi, przewidywalnymi zabawkami utrzymanymi w tej samej drewniano-kolorowej, często nieco rustykalnej, stylistyce. Wynika to zapewne z tego, że obecnie tego typu przestrzenie oceniane są tylko pod względem bezpieczeństwa. Ich podstawowe funkcje takie jak rozwijanie kreatywności, wyobraźni i zwinności schodzą na drugi plan. Podobne wnioski można wysnuć dla wnętrz przeznaczonych dla dzieci – w przedszkolach, szkołach, ośrodkach edukacyjnych czy domach kultury. A może po prostu to architektura, która sprawia, że się uśmiechamy? Co stałoby się gdyby głównym priorytetem projektanta były rozkosz i zadowolenie obcujących ze stworzonym przez niego obiektem. W końcu architurystyka rozwija się coraz prężniej, a #archiporn to jeden z popularniejszych hashtagów.
Wydawca: Fundacja Elewacja
ISSN: 2353-4133
okładka: miękka
cena: 12,50 pln